Modlitwa Zgromadzenia
Słowa Bożego

Przed światłością Słowa i Duchem łaski, niech ustąpią ciemności grzechu i noc niewiary. A Serce Jezusa niech żyje w sercach ludzi.

(Święty Arnold Janssen)

trzebuniak@outlook.com

Google+

Facebook

Twitter

Linkedin

Zrobione w WebWave CMS

07 kwietnia 2019

Park Narodowy Kelimutu

 

Mój czas w Indonezji zaczął pędzić nie wiadomo z jakiego powodu. Może dlatego, że już prawie pół roku przebywam na wyspie Flores. Czuję się tutaj coraz lepiej, mam coraz więcej znajomych, uczę się języka indonezyjskiego, pomagam na parafiach, odprawiam Eucharystię dla sióstr zakonnych. Ponadto jest wiele różnych atrakcji, których mogę doświadczyć osobiście. W ostatnim tygodniu miałem szansę, aby z nowymi misjonarzami udać się do Parku Narodowego Kelimutu.

Wyspa Flores zachwyca swoim urokiem. Tutejsi mieszkańcy mówią o Morzu Północnym i Morzu Południowym. Plaże przy mieście Maumere są spokojniejsze, gdyż na północy fale morskie są mniejsze. Z kolei plaże na północy, niedaleko miasta Ende, są piękniejsze, ale nie zawsze można się tam kąpać, gdyż morze jest niebezpieczne. Jednym z najcudowniejszych zakątków wyspy Flores jest plaża Koka. To tam można spotkać turystów z całego świata, którzy korzystają z czystej wody, ciepła słońca i piaszczystych wybrzeży. Opłatę za wstęp na teren kąpieliska pobierają tutaj okoliczni mieszkańcy. Nie jest ona zbyt wysoka i wynosi przeważnie ok. 20 000 Rp, czyli ok. 1 Euro za samochód.

W zeszłym tygodniu udaliśmy się na wycieczkę do miejsca znanego na całym świecie – do Parku Narodowego Kelimutu. Wyjechaliśmy wcześnie rano, aby zobaczyć różnokolorowe jeziora, które od czasu do czasu zmieniają swoją barwę. Jeziora te położone są wysoko w górze, gdzie klimat jest łagodniejszy, chłodniejszy i z tego powodu można tam również podziwiać wiele różnych gatunków tropikalnych drzew i roślinności. Tutaj również przybywają turyści z całego świata, aby zachwycać się pięknej Indonezyjskiego krajobrazu. Mieliśmy szczęście, ponieważ pogoda dopisała. W kwietniu pora deszczowa dobiega już powoli końca, więc nie ma zbyt wiele opadów. Jedynie mgła pokrywała wzniesienia nad jeziorami, ale od czasu do czasu pojawiało się słońce i wówczas można było podziwiać prawdziwe cuda przyrody. Ponadto w wędrówce towarzyszyły nam zabawne i trochę natarczywe małpy, które miały ochotę na banany i markizy. Podróż minęła spokojnie i wróciliśmy wypoczęci do Ledalero.