Modlitwa Zgromadzenia
Słowa Bożego

Przed światłością Słowa i Duchem łaski, niech ustąpią ciemności grzechu i noc niewiary. A Serce Jezusa niech żyje w sercach ludzi.

(Święty Arnold Janssen)

trzebuniak@outlook.com

Google+

Facebook

Twitter

Linkedin

Zrobione w WebWave CMS

27 listopada 2018

Do zobaczenia, Jawo!

Pierwsze dwa tygodnie swojego pobytu w Indonezji spędziłem na wyspie Jawa. Przyleciałem bowiem do stolicy Dżakarty 16-tego listopada, a wylot na wyspę Flores mam 28-mego listopada 2018 r. Ten czas był bogaty w spotkania z wieloma ludźmi, począwszy od współbraci ze wspólnoty w Dżakarcie, później w domu misyjnym w Yokyakarcie, a na koniec z werbistami z Surabaya, a także nowicjuszami SVD i nowicjuszkami SSpS w Batu oraz klerykami w Malang. 

Cały czas jestem pod wrażeniem bogactwa i różnorodności kulturowej. Mam tutaj możliwość poznawania ludzi z różnych zakątków Indonezji, która składa się przecież z tysięcy wysp. Spotkałem już ludzi z takich wysp jak Sumatra, Borneo, Sulawesi (Celebes), Bali, Timor, a także z wyspy Flores. Wielu z nich przyjechało na wyspę Jawa do pracy, na studia lub w celu zrobienia badań lekarskich. Wszyscy kierują się w stronę stolicy, ponieważ tutaj są lepsze perspektywy zarobkowe i możliwość rozwoju osobistego. 

Prawie we wszystkich większych miastach jest podstawowy problem, który w języku indonezyjski nazywa się - MACET, czyli po prostu zakorkowane ulice przez niezliczoną liczbę samochodów i jeszcze większą liczbę motocyklów. Bez względu na to czy jest słonecznie czy deszczowo, na motorach można tutaj zobaczyć nawet całe rodziny, tzn. tatę i mamę, którzy podróżują z dwójką dzieci. Przejść na drugą stronę ulicy graniczy z cudem. Dla Europejczyka jest to istny koszmar. Nie ważne czy jest przejście dla pieszych czy go nie ma, tak samo trzeba czekać dosyć długo, a później przedzierać się między pojazdami, które pędzą z jednej i drugiej strony. Reguła jest jedna większy i szybszy może więcej, dlatego zawsze ma pierwszeństwo. Mały i bezbronny piechur musi ratować się zazwyczaj ucieczką. 

Natomiast w codziennych konwersacjach, spożywaniu posiłku, a także rekreacji Indonezyjczycy są niezwykle przyjaźni i towarzyscy. Dbają o gościa najlepiej jak umieją. Każdego dnia trzy razy dziennie jest przygotowany ryż, który tutaj smakuje wyśmienicie. Do tego są różnego rodzaju dodatki takie, jak mięso z ryby, kurczaka, a ponadto warzywa i przepyszne egzotyczne owoce, których nazw jeszcze nie zdołałem się nauczyć. W Batu można nawet kupić specjalny rodzaj zielonych jabłek w przydrożnych sklepikach. Oczywiście trzeba tutaj pić bardzo dużo wody (ind. "Minum air banyak"). Mówią, że nawet do ośmiu litrów dziennie. 

Wszyscy Indonezyjczycy są bardzo religijni. Większość stanowią muzułmanie, ale katolików również cechuje mocna wiara w Boga. Na przykład w katedrze w Surabaya codziennie na Eucharystii jest pełno ludzi. Wstępu na teren przykościelny strzegą specjalni strażnicy, aby nie dochodziło do profanacji ani ataków terrorystów na miejsca kultu. Do każdego kapłana zwracają się tutaj z ogromnym szacunkiem (tytułując "Romo" albo "Pater"), a podczas spotkania obdarzają go przyjaznym uśmiechem. Dlatego każdy świadek Chrystusa, a szczególnie pochodzący z tak odległego kraju jak Polska ("Polandia") jest tutaj mile widziany, zapraszany do wspólnego posiłku i wypytywany o wszystko. Zazwyczaj jednak w języku "bahasa Indonesia", dlatego często jeszcze jestem zmuszony odpowiadać uśmiechem lub ratując się językiem angielskim. 

Na wyspie Jawa w Indonezji zaczęła się w końcu pora deszczowa i zaczyna prawie codziennie padać. Na mnie zaś już czas ruszać w podróż samolotem przez wyspę Bali do celu mojej podróży, którym jest seminarium w Ledalero na wyspie Flores. Z ufnością zatem wyruszam, aby rozpocząć tam kurs języka indonezyjskiego.